Złoty umocnił się wobec dolara i euro po tym jak RPP zdecydowała się pozostawić stopy bez zmian. - Wygląda na to, że na kolejne obniżki trzeba będzie zaczekać jeszcze kilka miesięcy - ocenia Tomasz Kudela, analityk ProStream, platformy walutowej dla firm.
Bankom centralny niespodziewanie wyrosły szpony. Jeszcze tydzień temu rynki były przekonane, że szczyt wysokich stóp w USA jest już za nami. W minioną środę zakończyło się posiedzenie amerykańskiego Komitetu ds. Operacji Otwartego Rynku, z którego komunikat został odebrany przez inwestorów jako zdecydowanie bardziej gołębi niż dotychczas. W połączeniu z informacjami płynącymi z gospodarki o spowolnieniu aktywności w reakcji na zaostrzoną politykę monetarną, dawało podstawy do stawiania prognoz, że podwyżki stóp w USA w tym roku już nie będzie, i że mogą one zacząć spadać już w II kwartale 2024 r. Teraz wcale nie jest to już takie pewne. W czwartek po południu głos zabrał Jerome Powell, szef Rezerwy Federalnej, który zabrzmiał znacznie bardziej jastrzębio niż minioną środę. Powiedział on, że absolutnym priorytetem FED jest walka z inflacją i że zobowiązuje się ona do „przyjęcia takiej polityki pieniężnej, która będzie wystarczająco restrykcyjna, aby w dłuższej perspektywie obniżyć inflację do poziomu 2 proc.”
„Nie jesteśmy pewni, czy udało nam się osiągnąć taką politykę. Jeśli stanie się konieczne dalsze zaostrzenie polityki, nie zawahamy się tego zrobić” – stwierdził Jerome Powell.
W reakcji na słowa szefa FED kursy trzech głównych amerykańskich indeksów giełdowych spadły, co w przypadku Nasdaq i S&P 500 oznacza przerwanie najdłuższego cyklu wzrostów od dwóch lat. W górę poszły natomiast rentowności amerykańskich obligacji, a w ślad za nimi indeks dolara, obrazujący wycenę amerykańskiej waluty wobec głównych światowych walut.
-
Jerome Powell ostudził optymizm na rynkach co do złagodzenia stanowiska FOMC. Zauważył, że jest jeszcze wiele pracy do wykonania w walce z wysoką stopą inflacji, a rynki muszą być gotowe na każdy możliwy scenariusz, nawet podwyżkę stóp procentowych – mówi Tomasz Kudela, analityk walutowy ProStream, platformy wymiany walut dla firm.
-
Niespodziewanie jastrzębi zrobił się też Adam Glapiński, prezes NBP. Stoi on na czele Rady Polityki Pieniężnej, która w środę, wbrew oczekiwaniom rynku, utrzymała stopy na dotychczasowym poziomie.
-
Jest to niespodziewana decyzja, ponieważ na dwóch poprzednich posiedzeniach stopy zostały obniżone o 75 i 25 punktów bazowych. Oczekiwaliśmy cięcia o 25 punktów bazowych do poziomu 5,25 proc. Ze względu na mało konkretny charakter komentarza RPP po posiedzeniu musimy być przygotowani na utrzymanie stóp na obecnym poziomie również na grudniowym posiedzeniu RPP – uważa Tomasz Kudela, z ProStream.
Obniżki nie było, i jak dał do zrozumienia Adam Glapiński, podczas czwartkowej konferencji prasowej, może jej nie być aż do wiosny przyszłego roku, czyli do momentu opracowania nowej projekcji inflacji. Dlaczego mamy czekać kilka miesięcy, skoro dopiero co została opublikowana jej aktualizacji? Zakłada ona osiągnięcie celu inflacyjnego, czyli 2,5 proc., pod koniec 2025 r. Adam Glapiński powiedział w czwartek, że inflacja będzie spadać, ale dynamika będzie wolniejsza niż dotychczas. Jest to wypowiedź spójna ze stanowiskiem FED, czy innych banków centralnych. Jerome Powell powiedział w czwartek, że „mamy jeszcze długa drogę do pokonania walcząc o ustabilizowanie cen”.
W wypowiedzi Adama Glapińskiego pojawił się jednak nieco inny ton, który zaskoczył rynki. „Kształtowanie się inflacji, zarówno w krótkim, jak i średnim okresie, jest obarczone niepewnością, w tym związaną z przyszłą polityką fiskalną i regulacyjną” – stwierdził szef NBP.
RPP uważa zatem zmianę rządów za istotny element ryzyka dla stabilizacji cen. I dlatego zdecydował się przyjąć postawę wyczekującą.
- Nie wróży to dobrze przyszłej współpracy banku centralnego z rządem Donalda Tuska. W mediach pojawiły się zresztą pogłoski, że nowe władze będą dążyły do usunięcia Adama Glapińskiego, stawiając go przed Trybunałem Stanu. Byłoby to jednak bardzo daleko idące posunięcie o bardzo poważnych skutkach dla reputacji Polski na zagranicznych rynkach. Ze względu na mało konkretny charakter komentarza RPP, musimy być przygotowani na stabilne stopy nawet na grudniowym posiedzeniu - mówi Tomasz Kudela, z ProStream.
Środowa decyzja RPP umocniła złotego, który powrócił do poziomu 4,16 zł za dolara i 4,45 zł za euro. W czwartek kontynuował wzrosty względem euro i nieznacznie tracił wobec dolara. Kurs EUR/PLN spadł do 4,43, a USD/PLN zwyżkował do 4,1550. Na piątkowym otwarciu złoty nadal umacnia się wobec obydwu walut.