Prostream: Upadłości banków w USA i problemy Credit Suisse bez większego wpływu na złotego

Komentarze walutowe
17. 03. 2023 | Lukas Kovanda

Pomimo silnych wstrząsów na rynkach akcji, dość spokojnie na wydarzenia w sektorze bankowym zareagowały waluty w naszym regionie, szczególnie złoty - komentuje Lukas Kovanda, główny analityk ProStream.

Lukas Kovanda - główny analityk ProStream
Lukas Kovanda - główny analityk ProStream

Pomimo silnych wstrząsów na rynkach akcji, dość spokojnie na wydarzenia w sektorze bankowym zareagowały waluty w naszym regionie, szczególnie złoty. - Polska waluta osłabła wobec euro, jednak mniej niż korona czeska i forint węgierski, ocenia główny analityk Prostream - platformy walutowej dla MŚP - Lukas Kovanda.

W przypadku forinta, przecena była głębsza i nie wynikała tylko z sytuacji na światowych rynkach. Węgierska waluta, jak i cała gospodarka, znajduje się pod silną presją w związku z realną perspektywą wstrzymania wypłaty funduszy unijnych. To może mieć poważne konsekwencje dla finansów publicznych.

Kovanda uważa, że wpływ turbulencji w sektorze bankowym ma ograniczony wpływ na złotego, a co za tym idzie zawirowania nie zmienią też polityki monetarnej Narodowego Banku Polskiego (NBP). Chyba, że poziom szoków na rynkach finansowych istotnie wzrośnie.

"Nie uważam, że taki scenariusz jest bardzo realny" - podkreślił główny analityk.

Wprawdzie poziom niepewności i duża zmienność na rynkach pozostaje wysoki, ale - jego zdaniem - sytuacja w amerykańskim sektorze bankowym została w miarę ustabilizowana, a emocje wokół Credit Suisse nieco wyciszone.

"Tarapaty, w jakich znalazły się Silicon Valley Bank i Credit Suisse są specyficzne dla tych obydwu instytucji i nie dotyczą innych banków na świecie. Właściwie nie ma żadnych oznak, że problemy obydwu banków tworzą ryzyko systemowe na poziomie globalnym" - ocenia Kovanda.

W świetle ostatnich wydarzeń główny analityk ProStream zakłada nieznaczne osłabienie złotego do 4,72 zł za euro. Do końca roku nasza waluta powinna nieco się umocnić.

W miniony piątek, niespodziewanie zamknął działalność Silicon Valley Bank, niewielka, jak na amerykańskie standardy instytucja finansowa o aktywach w wysokości 211 mld USD (to dwa razy więcej niż suma bilansowa największego banku w Polsce PKO BP). W ciągu kilku godzin stracił płynność i o poranku amerykański regulator rynku finansowego FED ogłosił upadłość banku.

Po weekendzie zbankrutował kolejny, dużo mniejszy regionalny bank z Nowego Jorku - Signature (110 mld US sumy bilansowej).

Pierwsze tak duże upadłości od czasu bankructwa Lehman Brothers w listopadzie 2008 r., zachwiały giełdami na całym świecie, prowadząc do wyprzedaży akcji banków. Mocne oświadczenie amerykańskiej administracji, że zrobi wszystko, żeby przywrócić zaufanie do sektora bankowego, uspokoiły nieco nastroje.

Wtedy jednak na granicy upadłości znalazł się Credit Suisse, drugi co do wielkości bank Szwajcarii, jeden z symboli tego kraju. W środę, w ciągu jednej sesji jego akcje zostały straciły 30 proc. wartości. Na światowych rynkach powiało grozą, ponieważ Credit Suisse należy do globalnie ważnych systemowo banków. Panikę udało się uspokoić po zgodzie szwajcarskiego nadzoru na udostępnienie ratunkowej linii pożyczkowej w wysokości ponad 50 mld franków.

Źródło: stooq.pl, inwestycje.pl.

LinkedIn ShareTwitter ShareFacebook share