Rynek walutowy pozostaje pod wpływem wydarzeń politycznych we Francji. W przyszłym tygodniu pojawią się ważne dane z USA, które mogą ustawić kurs dolara a razem z nim innych walut - ocenia Tomasz Kudela, analityk ProStream, platformy wymiany walut dla firm.
Im bliżej końca tygodnia tym wpływ wyborów parlamentarnych we Francji na rynek walutowy w Europie jest większy. Pierwsza tura głosowania odbędzie się w ten weekend. Druga 7 lipca.
„Cały miniony tydzień rynki były rozchwiane w obawie o konsekwencje dla Francji i strefy euro wyniku przedterminowych wyborów. Przecenione zostały europejskie walory, mocno potaniała wspólna waluta a wraz z nią waluty naszego regionu w tym i złoty, który osłabł aż do 4,37 zł za euro” - mówi Tomasz Kudela, analityk ProStream, platformy wymiany walut dla firm.
Początek tego tygodnia był wyraźnie lepszy. W poniedziałek sentyment na rynkach dość niespodziewanie poprawił się i złoty zdecydowanie umocnił się do 4,29. W kolejnych dniach było już gorzej. Złoty słabł wraz z pogarszaniem się nastrojów wśród inwestorów. Obawy o wybory we Francji powróciły z całą mocą. Sondaże przedwyborcze wskazują na pewną wygraną prawicowego Zjednoczenia Narodowego. Na drugim miejscu jest skrajna lewica. Partia prezydenta Macrona jest dopiero trzecia. Przodująca w badaniach prawica przez lata prezentowała zdecydowanie antyunijny program polityczny. Opowiadała się za obniżką podatków i rozbudowanymi wydatkami socjalnymi.
„Rynki obawiają się, że po objęciu rządów Zjednoczenie Narodowe pogłębi i tak już duży deficyt budżetowy” - wyjaśnia Tomasz Kudela, z ProStream. Czy tak będzie rzeczywiście? Przykłady z innych krajów, w których rządy przejęły prawicowe, populistyczne partie jak PiS w Polsce, czy Bracia Włoscy Giorgi Meloni pokazują, że utrzymanie dyscypliny finansów publicznych w ryzach traktują bardzo poważnie, pomimo mocno rozdawniczej retoryki.
„Możliwe, że tak będzie również we Francji. Ale o tym o tym przekonamy się dopiero za jakiś czas. Na razie rynkiem rządzą emocje i one dyktują ceny”- mówi Tomasz Kudela. Słabe nastroje pogłębiają informacje płynące z europejskiej gospodarki. „To był trudny tydzień dla Niemiec. Zaplanowano publikację kilku danych, z których większość była gorsza od oczekiwań” - mówi Tomasz Kudela, z ProStream.
Poniedziałkowy odczyt indeksu IFO, obrazującego aktywność w gospodarce rozpoczął serię z wynikiem 88,6 punktów w czerwcu, znacznie poniżej oczekiwanych 89,4 punktów. W środę poznaliśmy wartość wskaźnika nastrojów niemieckich konsumentów GfK, który niespodziewanie spadł po czterech miesiącach wzrostów. Wszystko to budzi obawy o koniunkturę w największej europejskiej gospodarce. Z kolei sytuacja w USA wciąż jest daleka od jasności. Z jednej strony spadła tygodniowa liczba wniosków o zasiłek dla bezrobotnych, ale łączna liczba bezrobotnych na zasiłku poszła w górę. Dane dotyczące zaufania konsumentów również miały mieszany charakter: gorsze w maju i lepsze w czerwcu. Dane o dynamice PKB w maju okazały się wyższe od prognoz - 1,4 proc. zamiast 1,3 proc.
Tomasz Kudela zwraca uwagę, że istotne dla rynku walutowego będą dane o zatrudnieniu w USA, które zostaną opublikowane w przyszły piątek (w czwartek przypada Święto Niepodległości i handlu nie będzie). „Jeśli dane będą solidne, musimy przygotować się na aprecjację dolara do niższych poziomów, może nawet poniżej 1,060 za euro. Z drugiej strony, jeśli będą negatywne niespodzianki, możemy zobaczyć szybki rajd w kierunku 1,100” - mówi Tomasz Kudela, z ProStream.
Dane o rynku pracy będą miały też wpływ na parę EUR/PLN. „Silniejszy dolar zepchnie złotego bliżej 4,35, a może nawet powyżej tego poziomu z oporem na 4,40. Z kolei słabsze dane mogą wywołać rajd poniżej 4,25”- ocenia Tomasz Kudel, z ProStream.
Słabsze dane z amerykańskiego rynku przywrócą nadzieje na obniżki stóp procentowych przez FED. Rynek wciąż wierzy, że może to nastąpić jeszcze we wrześniu.
Źródło: stooq.pl